Media - Gry to zło i basta

Kilka dni temu w całkiem popularnym w pewnych grupach społecznych (choć akurat wśród graczy niekoniecznie) programie Rozmowy w Toku mieliśmy okazję przyjrzeć się debacie na temat gier komputerowych. Ci, którzy łudzili się, że ujrzą obiektywną, konstruktywną rozmowę, gorzko się przeliczyli. Poruszono bardzo reprezentatywne dla populacji graczy komputerowych przypadki, na przykład młodzieńca, który w napadzie furii probował udusić swą matkę. Teoretycznie programy udowadniające z góry założone teorie najlepiej byłoby ominąć i przemilczeć, jednak odzew na naszym forum świadczy o tym, że gracze czują potrzebę wyśmiewania serwowanych nam przez rozmaitych ekspertów opinii.

Temat na forum poświęcony programowi Ewy Drzyzgi szybko stał się hitem tygodnia. Wiele napisanych w nim słów powinno było paść w Rozmowach w Toku, jednak nie było komu ich wypowiedzieć. Za przykład może tu służyć cytat znaleziony przez TroPtyNa: Kto chce psa uderzyć, ten kij zawsze znajdzie. Czy jest winą widelca, że ktoś ma ochotę wbić go sobie w oko? Czy w związku z tym mamy zakazać produkcji i używania widelców? 99,99% ludzi używa widelca do wprowadzania pożywienia do otworu gębowego. Jeśli ktoś widzi inne zastosowanie widelca, to jego sprawa.

„Spale tą chałupę” czyli zapowiedź odcinka Rozmów w Toku

Szkoda tylko, że regularnie zdarzają się wypadki, które znacznie utrudniają nam zmienianie opinii społeczeństwa na temat gier. Należy do takich na przykład tragedia, jaka niedawno miała miejsce w Rosji. Żeby nie powtarzać treści newsa powiem tylko w skrócie, że czternastolatek zabił cegłą swojego o trzy lata starszego kolegę przed kafejką internetową, ponieważ ten górował nad nim w rozgrywce w Counter-Strike. „Saszę i Alexeia łączyła miłość do zabijania wirtualnych przeciwników. Poróżnił odbiór rzeczywistości.” Szkoda tylko, że jeden zwyrodnialec raz na jakiś czas szarga opinie setkom tysięcy mniej lub bardziej normalnych, ale żyjących w pokoju ludzi.

Zmieniamy nieco klimat. Wciąż rozbrzmiewają echa jednego z najistotniejszych branżowych wydarzeń ostatnich miesięcy - fuzji Wildy i PGS Gaming. Tym razem echem takim jest wywiad, jaki główny menadżer D-link PGS, Maciej „Luki” Lukas, udzielił j0k3rowi z serwisu Cybersport.pl. Luki zdradził w nim: Już na początku czerwca wchodząc na adres www.dlink-pgs.pl zobaczycie nowy serwis naszego zespołu. Nie możemy podać dokładnej daty co do dnia, bo ona nie jest do końca zależna od nas. Serwis musi zostać przeniesiony z jednego serwera na drugi. Przenosiny mogą potrwać nawet dwa dni, bo niektóre elementy są bardzo złożone, jak np. utrzymanie bazy danych użytkowników. Początek czerwca już nadszedł, na dniach powinna więc nadejść także i nowa strona PGS.

Stoi przed nami niebanalne zadanie, któremu z czasem na pewno podołamy. Wilk musi być syty i owca cała.

Padło także parę słów o formie i treści strony: Struktura samej strony będzie dwujęzyczna, a w wakacje wprowadzony zostanie trzeci język - niemiecki. (...) Natomiast sama treść na nowej stronie będzie pokazywała się w języku polskim. Najważniejsze informacje o drużynie, na pewno ukażą się także w języku angielskim. Mamy już plany, by redakcja zaczęła pisać po angielsku, ale trzeba przygotować do tego przede wszystkim wszystkich redaktorów. Nie chodzi tylko o samo pisanie po angielsku, ale także o dobre zarządzanie czasem. Jak wiemy prowadzenie serwisu w dwóch językach jest konieczne, jednakże gdybyśmy zrezygnowali z polskiego na korzyść angielskiego, to na pewno stracilibyśmy sporo polskich użytkowników. Niestety nie każdy Polak zna angielski w takim stopniu, by rozumieć w pełni angielskie newsy.

Natomiast na starej stronie PGS ukazał się felieton lecha, poruszający kwestie pisania o zwycięstwach i porażkach. Teoretycznie w tym temacie wiele powiedzieć się nie da, o wygranej swojej drużyny pisze się z dumą, zaś o porażce... no właśnie, o porażce najchętniej nie pisałoby się wcale. Siedemnasty maja tegoż roku. W Olsztynie trwa właśnie pierwszy przystanek CyberTour 2008. Specjal leje się gęsto, emocje sięgają zenitu - rozgrywa się finał PES-a, gdzieśtam przekrzykują się CS-owcy, a w rogu sali FX|Gooral walczy z PGS|lechem o wygraną w turnieju NFS. Niemal wszyscy są pewni, że Hubert bez problemu wygra jedną serię best of 3 i dowiezie triumf do domu. Newsy w relacji na stronie FX raz za razem donoszą o jego wspaniałej formie i bezbłędnej jeździe. Tymczasem dzieje się to oraz to, co w efekcie daje zwycięstwo zawodnikowi D-Link PGS. I co w związku z tym? Nic. Głucha cisza. Raptem trzy pucharki i tyle, relacja zostaje jakby zawieszona w martwym punkcie. Zupełnie, jakby Dominik (d00mer) szykował się już do obwieszczenia trzeciego w tym sezonie sukcesu Goorala, a po niespodziewanym rozstrzygnięciu stracił wenę i ochotę. - przeczytamy w artykule.

Innym zespołem majstrującym przy swojej stronie internetowej było w ostatnim czasie tempus moriendi. W końcu jednak serwis tego multiklanu ujrzał światło dzienne, w nowej szacie graficznej. Nie ma on ambicji stać się się nowym SK Gaming, jednak swoją rolę spełnia w zupełności. Na stronie znajdziemy chociażby prowadzoną w formie kroniki historię zespołu (oby los dał jak najwięcej okazji do jej uzupełniania). Co ciekawe, nie tylko teksty stricte e-sportowe znalazły się na łamach serwisu „tempusów”. Baniaque pokusił się wczoraj o felieton dotyczący piłkarskich Mistrzostw Europy, w którym szukając pozytywów przed spotkaniem z Niemcami cofa się do przechodzących powoli do legendy meczów z Portugalią z ostatnich eliminacji ME: Gdyby przed eliminacjami do ME ktoś powiedział mi, że w meczach z Portugalią zdobędziemy dwa punkty, uznałbym go za szaleńca. Tymczasem będąc na meczu Polska - Portugalia w Chorzowie nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Polacy przyćmili portugalskie gwiazdy, będąc lepszym zespołem w każdym elemencie. Nasi zawodnicy wygrywali pojedynki jeden na jeden a Kuba Błaszkowski nawet z pojedynków 3 na 1 wychodził zwycięsko.. Nie jest to co prawda temat, w który nasz serwis zaangażowany jest bezpośrednio, ale jakby nie patrzeć, na czas mistrzostw chyba każdy zainteresuje się grą i rezultatami naszych rodaków. I to nie tych grających w FIFA 2008.

Google w rożnych językach, nie koniecznie istniejących

Na sam koniec dwa artykuły również nie związane ze sportami elektronicznymi. Otóż natknąłem się na dwie listy, największych niewypałów, oraz najlepszych żartów w historii Google. Czy wiedzieliście, że firma ta zamierzała pokonać MySpace za pomocą serwisu Orkut? Albo czy znacie stronę Google Answers, na której za stosowną opłatą można było zadać pytanie ekspertom z różnych dziedzin, mając przy tym gwarancję dobrze udokumentowanej, wyczerpującej odpowiedzi? Takich pomysłów, które okazały się niewypałami, było więcej, podobnie jak dowcipów, jak na przykład przygotowanie wyszukiwarki w języku bohaterów Star Treka. Zapraszam do przejrzenia obu list.

Warto odwiedzić