Szymek był osobą w zasadzie od początku oddaną sprawie Team Poland. Już od pierwszych treningów starał się obserwować, pomagać, doradzać i sugerować aż w końcu po zamieszaniu związanym z meczu z Rosją zdecydowałem się nawiązać z nim "oficjalną" współpracę. Od tej pory jako II kapitan, a w okresie mojej nieobecności samodzielny dowódca reprezentacji, sting cały czas udowadniał że sprawdza się nie tylko w roli gracza, ale również organizatora a nawet... reprezentacyjnego psychologa :) Od pewnego momentu to właśnie on stał się głównym powiernikiem niektórych graczy, którym nie odpowiadał zapewne mój dosyć gwałtowny i generalnie mało pedagogiczny sposób bycia. Myślę, że właśnie tutaj jest ukryta cała tajemniac mojej doskonałej współpracy z Szymonem - uzupełnialiśmy się nawzajem, stanowiąc jednocześnie swoje absolutnie przeciwieństwa jeśli chodzi o sposób prowadzenia drużyny.

Zaznaczam - sposób, nie wizję, bo ta od początku była dla nas wspólna i między innymi dlatego to własnie stingowi zaufałem, powierzając mu współdowodzenie reprezentacją. W zasadzie patrząc na to, jak radzi sobie pod moją nieobecność chwilami wydawało mi się, że tak na dobrą sprawę nie jestem już tam do niczego potrzebny, że w mojej roli sting poradziłby sobie równie dobrze. Momentami miałem wrażenie, że ta drużyna jest już bardziej jego niż moja, ale to właśnie dzięki temu wiedziałem, że nawet w przypadku mojej nieobecności albo jakiegoś niedopatrzenia, Szymek będzie wiedział co robić i doskonale sobie poradzi. Tak też zresztą było, wprowadzenie Team Poland do finału do absolutnie jego sukces. Mogę tylko dodać, że liczę na kolejny sezon tak owocnej współpracy :)