Łukasz "lecho" Leśniewski
When did you first fall in love with gaming?Moja historia z grami... przede wszystkim, moje granie nie zaczęło się od komputerów, tylko konsol - konkretnie nieśmiertelnego Pegasusa : ) Spędzałem przed tą maszynką długie godziny katując Mario, Tetrisa, Bombermana i wszystkie inne 8bitowe hity. To chyba wtedy połknąłem giercowniczego bakcyla. Natomiast jeśli chodzi o gry komputerowe, to zaczynałem dość późno, bo swój pierwszy PC dostałem w 1998 roku. Wcześniej tylko okazyjnie grywałem na Amidze u Snipera (pozdrawiam), same głośne tytuły jak Test Drive, Grand Prix, Theme Park czy Sensible Soccer, w którego nie byłem w stanie wyjść za połowę boiska. U Snipera także zagrałem w pierwszą pecetówkę, była nią GTA. Na własnym PC "karierę" rozpocząłem od dokładnego rozpracowania Fify '98 (moim zdaniem najlepsza część serii, nic nie przebije tej grywalności i sposobu rozgrywania akcji), potem przerzuciłem się na ścigałki, przede wszystkim seria NFS. Gdy nieco podrosłem, zaczęła się fascynacja RPG (głównie seria Fallout), w międzyczasie przewinęły się genialne: Half-Life, Championship Manager 3 i Final Fantasy VII. Natomiast online'owe granie zacząłem na dobre od Fallout: Tactics, w co aktywnie grałem przez około półtora roku z pewnymi sukcesami (mistrz Polski : ), scena nie była co prawda zbyt duża, ale samą grę wspominam bardzo miło, a od dwóch lat gram praktycznie tylko w Quake III: Arena.
Wielu ludzi odwiedzających nasz serwis uważa Cię za najlepszego redaktora Q3 w naszym kraju. Jak wyrobiłeś sobie taką markę?
Przede wszystkim, nie uważam się za jakąś gwiazdę czy coś w tym rodzaju, to slawek nadał mi to miano formując w komentarzu sentencję "gwiazda kaczego dziennikarstwa" i parę osób to podchwyciło. Jeśli w ogóle można mówić o procesie wyrabiania marki, to wszystko zaczęło się jeszcze na długo przed moim przybyciem na scenę Q3, pisałem na paru innych stronach (min prowadziłem Oficjalną Polską Stronę o Serii Gier Thief), przewinąłem się także przez e-zin Radiated traktujący o tematyce postnuklearnej i w ten sposób przez dobre dwa lata udało mi się wyrobić warsztat, który uważam za podstawę pisania o czymkolwiek i gdziekolwiek. Gdy zaczynałem pisać na quake3.fpp.pl wszystko wcale nie wyglądało tak różowo, strasznie bałem się kontaktu z "wielkim światem kłejka" (Ty coś o tym wiesz, przecież do Ciebie pisałem pierwsze maile, przypomnij sobie w jakim tonie : ) i ogólnie rzecz biorąc obawiałem się, że jako żółtodziób nie zostanę zaakceptowany co potwierdził mój pierwszy konflikt ze SweepeRem jakieś dwa dni po moim debiucie na fpp.pl. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, udało mi się jakoś oswoić ze sceną i przede wszystkim pisałem na początku bardzo dużo, przez co ludzie zaczęli mnie - albo przynajmniej moje newsy - jakoś kojarzyć. Ale wydaje mi się, że tak na dobre wszystko zaczęło się wtedy, kiedy zacząłem pisać kolumny, w moim odczuciu to jest ta "granica" między byciem newsmanem a "prawdziwym kaczym dziennikarzem", której wielu bardzo utalentowanych ludzi nie decyduje się przekroczyć. Tym niemniej, nie czuję się najlepszym, jest bardzo wielu ludzi przewyższających mnie tak talentem, jak i stażem pracy. Po prostu się staram : ).
Konkretnie, kto?
Przede wszystkim Krogoth, o którego pisaniu można powiedzieć dużo dobrego, jak i dużo złego, ale jego kolumny wywarły naprawdę spory wpływ na kształtowanie się mojego stylu pisania o Q3, jak i poglądu na scenę. Byłem strasznie zbudowany, gdy pod moją pierwszą kolumną krg zamieścił pozytywny komentarz : ). Poza tym slawek - gość którego podziwiam za całą pasję, jaką wkłada w to co robi, dużą dawkę humoru i umiejętności pisarskie, dużą estymą darzę także naszego redakcyjnego kolegę sxl'a za jego ogromne doświadczenie i umiejętność dobrego dopasowania się do tematu, oraz Lucasa - za jego pracowitość (on jest jak perpetuum mobile, jak tylko coś ciekawego się pojawi, wiadomo że on już o tym wie i właśnie pisze newsa). Pisząc na fpp.pl musiałem rzecz jasna znaleźć się w cieniu SweepeRa i xen0ma, którzy byli dla mnie wyznacznikami fpp'owskiej jakości - szkoda, że obaj dawno już porzucili serwis, bez nich poziom jest o wieeeele niższy, nie wspominając o aktualności. Natomiast jeśli chodzi o talenty, to wspomnę tylko o dwóch kolegach z redakcji eSp.pl, a więc rushu i scRze, ten pierwszy jest na dobrej drodze by wkrótce wszyscy o mnie zapomnieli, natomiast Krzysiek trochę spasował, ale wciąż mam nadzieję, że wróci do aktywnego pisania. Gdzieś tam jest jeszcze kreeg, który w mojej opinii jest nieco niespełniony jako newsman i kolumniarz, ale wybrał inną drogę zawodową i należy to uszanować.
Ile średnio czasu poświęcasz na napisanie newsa. Jakie dałbyś rady początkującym redaktorom?
Wiesz, to zależy od jego wielkości. Jeśli jest to coś naprawdę dużego - tak jak mój news o finale ECT5 (chyba najbardziej znany, jakiego udało mi się napisać, a na pewno najdłuższy), to schodzi na to nawet kilka godzinek. Trzeba wyszukać źródła, wczytać się i inteligentnie złożyć całość, żeby jako tako brzmiała. Natomiast jeśli jest to normalny newsik lub jakaś wzmianka, to góra 15 minutek, tu sporo zależy od doświadczenia, jeśli piszesz dużo to idzie coraz szybciej ale przynajmniej w moim przypadku ma to jedną wadę - przy x napisanym newsie mam wrażenie, że to wszystko brzmi słowo w słowo tak samo. A rady jakie dałbym początkującym newsmanom? Swego czasu naskrobałem pod wpływem biedy ziejącej z niektórych serwisów kolumnę traktującą na ten temat, "nowi" powinni przede wszystkim zwracać uwagę na poprawność językową, głupie błędy np. ortograficzne są strasznie drażniące i po prostu gryzą w oczy. To jest taka podstawa warsztatowa, bez której nie da się raczej napisać niczego, co brzmiałoby w miarę po polsku. A więc przygotowanie szkolne, a poza tym znajomość tematu, po prostu trzeba dobrze czuć się w tym, o czym się pisze i nie robić niczego na siłę. Nie warto ryzykować napisania newsa o czymś, o czym nie ma się bladego pojęcia (dlatego nigdy nie napisałem ani słowa np. o CS'ie, chociaż kilkakrotnie miałem ochotę : ). Ostatnią ważną sprawą jest styl, tu przecież nie chodzi o to, żeby skopiować słowo w słowo źródło lub po prostu przetłumaczyć nowinkę z zagranicznej strony, trzeba to wszystko przepuścić przez swój własny punkt widzenia i w taki sposób napisać, przynajmniej ja zawsze tak robiłem. Plus, oczywiście, poświęcać dużo czasu na śledzenie najnowszych wydarzeń na scenie, strasznie łatwo wypaść z obiegu, sam jestem najlepszym przykładem.
Co może dać, czego może nauczyć, co można zdobyć po przez pisanie o grach komputerowych? Czy może okazać się to przydatne kiedyś w życiu czy jest to po prostu zmarnowany czas?
Gdyby to było marnowanie czasu, to nigdy bym się za to nie wziął : ). To kapitalna szansa na zdobycie jakiegoś doświadczenia i wyrobienia sobie warsztatu, takiej "lekkości" pisania, bo przecież jak człowiek skrobie po kilkanaście newsów dziennie to w naturalny sposób obywa się ze słowem pisanym i czytanym (bo przecież trzeba śledzić źródła). Poprawia się i styl, i gramatyka, więc pod względem językowym są to same korzyści, więc jasne, że to przydaje się później w życiu - jak bardzo, to zależy już od danej osoby. Ja na przykład dzięki temu oswoiłem się z myślą zostania kiedyś "prawdziwym" dziennikarzem i to dla mnie taki malutki przedsmak tego, co czeka mnie kiedyś w dorosłym życiu. Nie wspomnę już o tym, że wchodząc w jakiekolwiek środowisko scenowe, można poznać wielu ciekawych ludzi i zyskać parę fajnych kontaktów.
Co jest głównym powodem tego, że tak czynnie bierzesz udział w życiu sceny: sława, satysfakcja, doskonalenie siebie, a może jeszcze coś innego?
Przede wszystkim, to ostatnio mój udział w życiu sceny jak to nazywasz znacznie się ograniczył, a prawdopodobnie po tegorocznym QuakeConie ograniczy się jeszcze bardziej. Nie wydaje mi się, żeby taka działalność dawała coś w rodzaju scenowej sławy, ta jest raczej zarezerwowana dla graczy - wszystko, co mogę zyskać, to pewną rozpoznawalność mojej ksywki, zdarza się że ktoś podczas gry zapyta "lecho z esports??" i to jest na swój sposób miłe, chociaż jeśli mam być szczery, to dla mnie - aktywnego gracza - stanowi pewną przeszkodę, bo jestem kojarzony w 3/4 z pisaniem. Na pewno natomiast z pisania płynie spora satysfakcja, ale tylko pod warunkiem, że jestem z czegoś naprawdę zadowolony, a to zdarza mi się niezwykle rzadko. Doskonalenie siebie - tu trafiłeś w dziesiątkę, jak już wcześniej powiedziałem, pisanie w internecie to sposób na nabranie doświadczenia i wyrobienie warsztatu, to jeden z ważniejszych powodów. Najważniejszym powodem są chyba jednak ludzie, po dwóch latach spędzonych na pisaniu i graniu mam tu sporo ludzi, których lubię i z różnych powodów cenię, dobrze się czuję w ich towarzystwie tak wirtualnym, jak i realnym i chyba to sprawia, że jeszcze na dobre nie wycofałem się z życia scenowego i w różny sposób staram się być aktywny.
Jak przyjmujesz krytykę ze strony wrednych ludzi czytających Twoje newsy? Czy miałeś już ochotę rzucić w cholerę to co robisz? Może jakieś rękoczyny :)?
Jasne, że miałem - i to nie raz : ). Najboleśniejszy był pierwszy przypadek krytyki, który spotkał mnie ze strony SweepeRa już kilka dni po napisaniu pierwszego newsa, bałem się wtedy, że wchodząc w polemikę z tak znaną na scenie osobą po prostu się spalę i strasznie głupio się z tym czułem. Inna sprawa, że popełniałem wtedy amatorskie błędy. Mam też zawsze ochotę rzucić pisanie, gdy dotknie mnie fala bezsensownej krytyki, która nic za sobą nie niesie, np "lecho to nub, nie lubię lecha" - ok nikomu nie każę mnie lubić, ale jestem zdania, że jeśli ktoś wypisuje tego typu rzeczy pod moimi newsami, to świadczy tylko o jego poziomie i w tym momencie pozdrawiam jednego z najmłodszych redaktorów naszego zaprzyjaźnionego serwisu, który swego czasu w tym celował i było to zupełnie bez sensu, bo przykład mojego byłego konfliktu z Bubu pokazał, że można bez problemu się dogadać i wszystko jest O.K., najwidoczniej młodzian nie dorósł jeszcze do tego, by z nim konstruktywnie dyskutować : ). Ostatnio też napisałem kolumnę "Polemika narodowa vol.2", która została ogólnie zjechana, nie byłem przyzwyczajony do tak drastycznie niskiej oceny moich prac (skromność ^ ^), więc był to solidny kop w dupę, ale po przeanalizowaniu wszystkiego doszedłem do wniosku, że po prostu odstawiłem po trochu fuszerkę i zawaliłem przygotowanie się do tematu - a była to moja pierwsza kolumna od dość dawna. Jeśli chodzi o bicie ludzi w real life to staram się nie przenosić komputerowych animozji na życie niewirtualne, chociaż każdy kto mnie poznał podczas WGD bądź WPPG wie, że jestem na tyle przerażający, że wszyscy powinni się mnie bać, ale ogólnie to jest tak, że kiedy kogoś poznam "in real", to tak jakby "czyszczę" jego konto, być może w przypadku pana "s" też by tak było ale wątpię, czy kiedykolwiek będę miał ochotę na browar z nim : ).
Co sprawia Ci większą satysfakcję, setki pochlebiających komentarzy pod Twoim newsem, czy duży minus przeciwnika w Q3?
To jest zupełnie inny rodzaj satysfakcji. Jeśli komuś podoba się moje pisanie, to znaczy, że w jakiś sposób zgadza się z tym, co napisałem lub po prostu docenia wartość informacyjną czy tam językową danego tekstu - i to jest o wiele większa satysfakcja, niż kilkudziesięciokrotne zabicie zielonego robota, bo jestem zdania, że każdy może zostać dobrym graczem, ale o wiele trudniej jest nauczyć się dobrze pisać : ). Poza tym, czytając pochlebne komentarze czuję ni mniej ni więcej tylko satysfakcję z dobrzej wykonanej roboty, co sprawia że o wiele chętniej zabieram się do niej na drugi dzień. Ale nie mogę powiedzieć, że wygrywanie w q3 nie jest satysfakcjonujące, tego się po prostu nie da porównać, w pisaniu newsów z nikim nie rywalizuję i to co zrobię zależy tylko ode mnie, natomiast wygrywając odczuwam satysfakcję z bycia w danym momencie lepszym w sterowaniu robotem od mojego przeciwnika. Inna sprawa, że do minusa wygrywam niezbyt często, ale jak już, to z reguły naprawdę mocno (57:-1 z browcem na ztn podczas WGD, pozdrawiam, mam nadzieję, że się nie nudziłeś : ).
Gdyby w przyszłości powstało profesjonalne czasopismo o sporcie elektronicznym to czy chciałbyś być redaktorem tego magazynu i traktować to jako normalną prace?
Jeśli tylko powstanie - jasne, nie widzę powodów, dla których nie miałbym spróbować sił w pisaniu o esporcie do gazet. Niestety, na dzień dzisiejszy jest to dość mglista koncepcja, przede wszystkim z powodu wąskiej niszy rynkowej, do której takie pismo miałoby trafiać, no i przede wszystkim gdybym miał to traktować jako normalną pracę, to musiałyby z tego płynąc określone profity finansowe - za pozytywne komentarze na forach nie da się niestety kupić chlebka, a szkoda, bo nie musiałbym martwić się o jedzenie : ). Tak więc o ile powstanie samego pisma to nie jest coś niemożliwego, nawet w perspektywie najbliższych miesięcy, o tyle wyjście z kategorii gazety robionej z czystej pasji to już zupełnie inna sprawa, ale mówię jeszcze raz - jeśli tylko taka koncepcja powstanie, jestem z nią całym sercem i.. piórem, jeszcze tego samego dnia zgłoszę się jako współpracownik. No bo niby po co rezygnować ze zdobytego doświadczenia i startować do czegoś zupełnie innego, jeśli w ten sposób miałbym szansę realizacji zawodowej?
Gdybyś mógł zostać światowej klasy progamerem lub dziennikarzem. Co byś wybrał?
Uuuu trudne pytanie, i trafiłeś na bardzo podatny grunt. Ci którzy mnie znają wiedzą, że moje podejście do grania jest bardzo sportowe i generalnie zależy mi na tym, żeby dobrze się pokazywać, choć ostatnio trochę z tego wyrosłem, nie mam już tyle czasu na komputer i co za tym idzie zarzuciłem trenowanie skilla, ale jeszcze rok temu niemal każdą wolną chwilę poświęcałem na oglądanie dem, skakanie po mapach i trenowanie. Teraz dużo się zmieniło, zdaję sobie sprawę, że łatwo jest być dobrym graczem, bo to wymaga po prostu czasu, który poświęca się na grę, a którego mi w tym momencie brakuje. Jednak dobrego gracza i wybitnego progamera oddziela pewna granica, która dla 95% ludzi jest nie do przekroczenia - tą linią jest talent, którego odrobinka jest potrzebna do osiągania pewnego poziomu, który dla innych będzie nie do przeskoczenia - między innymi dlatego na dzień dzisiejszy tylko fatal1ty i BoxeR są w stanie żyć tylko i wyłącznie z grania, inni w jakiś sposób muszą planować "życie za metą". Ja zdałem sobie sprawę, że Bozia obdarzyła mnie przeciętnym talentem do machania myszką, mam za to inne zdolności, które zamierzam rozwijać, żeby być coraz lepszym w tym, co robię i zamierzam robić w dorosłym życiu.
Z tego co wiem jesteś wielkim fanem piłkarzy z Old Trafford. Próbowałeś swoich sił jako redaktor sportowy?
Owszem próbowałem, kiedyś moje sprawozdanie z meczu Real Madryt - Manchester United zostało zamieszczone na portalu sportowym współpracującym ponoć z polskim Eurosportem, nazwy niestety nie pamiętam, ale to był zupełny spontan. Po prostu napisałem tekst, który miał iść do szuflady (taka forma przelania emocji po obejrzeniu meczu : ), w jakiś sposób dostał się on w łapy mojego kumpla, który był jedną z szych na tymże portalu, poprosił mnie o zgodę na jego zamieszczenie - oczywiście udzieliłem jej. Jak sam widzisz, nie było to jakieś strasznie poważne pisanie, ale ogólnie dziennikarstwo sportowe jest czymś, co mnie strasznie pociąga. Wyobraź sobie - wożą Ci tyłek po największych stadionach świata, opłacają pobyt w hotelach, każą rozmawiać z gwiazdami światowego futbolu - i jeszcze za to płacą : )) Niektórzy z moich znajomych uważają co prawda dziennikarstwo sportowe jako niżową formę uprawiania tej sztuki i odwodzą mnie od tego zamiaru, czas pokaże jak będzie wyglądać moja przyszła kariera, ale nie wykluczam takiej opcji. Natomiast co do Manchesteru to istotnie jestem fanatykiem Diabłów, znam bez mała metryczki większości piłkarzy, na bieżąco śledzę występy drużyny, zdarzyło mi się pisać listy do klubu (odpowiadali!), a odwiedzenie Old Trafford to jedno z moich największych marzeń, które mam nadzieję kiedyś zrealizować.
Skoro jesteśmy przy futbolu. Kto wygra EURO2004? Największa niespodzianka, najlepszy gracz, najładniejszy gol.
Oj, mogę gadać, gadać i gadać. Kto wygra? Trzymam za gospodarzami, w ich grze zakochałem się podczas poprzednich mistrzostw Europy, kiedy to zostali ograbieni ze złota przez sędziów, przeżywałem prawdziwe katusze kiedy Portugalia grała z Polską podczas mundialu w Korei : ). Grecy nie robią błędów, które portugalscy napastnicy mogliby wykorzystać. Sami Grecy to rzecz jasna największa rewelacja Euro. Rehaggel w kapitalny sposób złożył z nich zwycięską drużynę nie mając w zasadzie gwiazd ani lidera pokroju Deco czy Nedveda. Najlepszym graczem jest w moim odczuciu Cristiano Ronaldo, nie tylko dlatego, że gra w Manchesterze : ), po prostu jest to moim zdaniem kompletny piłkarz, który w wieku 19 lat potrafi sam wygrywać mecze, jeśli nigdzie nie zagubi tego genialnego błysku, będzie wielką gwiazdą. To, co Cristiano robi na skrzydle, przechodzi ludzkie pojęcie, aż do wczorajszego meczu Figo i każdy inny skrzydłowy świata był przy nim malutki. Jako najładniejsze trafienie typuję gol Maniche'a z meczu Portugalia - Holandia, było co prawda kilka bramek dorównujących mu urodą (np. strzał Ibrahimovica z meczu Szwecji z Włochami), ale tu liczą się także okoliczności, w jakich padł ten gol.
Twoja opinia na temat ProGames i WPPG. Jak zareagowałeś na powstanie tej organizacji i czemu zakończyła ona swoją działalność tak prędko?
Powstaniu WPPG towarzyszył rzecz jasna entuzjazm z mojej strony. Euforia była jeszcze podsycana podczas rozmów z Infinitem czy SweepeRem, to wszystko wydawało się takie idealne, dopięte na ostatni guzik. WPPG Warszawa to pierwszy turniej lanowy, na jaki się wybrałem, nie mogę więc być w pełni obiektywny jeśli chodzi o poziom organizacji, ale w moim odczuciu gazi wywiązał się z zadania niemal wzorowo, jedynym problemem byli sami gracze, którym zdarzało się opóźniać mecze - ale tak jest przecież zawsze. Natomiast odwołanie finałów i zakończenie działalności przez WPPG to był dla mnie szok, myślałem że ludzie na IRCu robią sobie ze mnie jaja, gadałem z Michałem (Sweepem) na tydzień przed eliminacjami i mówił mi, że kwestie sponsoringu są już załatwione i na dzień dzisiejszy ProGames dysponuje odpowiednią kwotą (po wymienieniu której złapałem się za głowę), która może co najwyżej ulec powiększeniu - a tu taki zonk. Myślę, że cała sprawa została źle załatwiona, nie ma sensu roztrząsanie winy i wieszanie psów na Sweepie czy kimkolwiek innym, uważam jednak, że lepszym wyjściem byłoby na przykład przesunięcie finałów o miesiąc lub dwa, lub po prostu zmniejszenie kwoty przeznaczonej na nagrody. To, co zrobili ludzie z ProGames świadczy, że po prostu stracili gdzieś koncepcję i po stracie sponsorów nie wiedzieli co robić i gdzie jeszcze szukać wsparcia, wybrali więc najprostsze wyjście. Jak pokazało życie, najprostsze wcale nie musi okazać się najłatwiejsze, mam wrażenie że Sweep i jego ludzie nieco schowali głowy w piasek i przestraszyli się odpowiedzialności - to wszystko ich przerosło, ale jako że są to młodzi ludzie, nie można ich za to winić, postawili sobie poprzeczkę niesamowicie wysoko i to wydawało się wręcz niemożliwe, aby ją bez problemu przeskoczyli. Wielki szacunek dla nich, bo przed nimi nikt (nie licząc CGL'a, ale to zupełnie inna sprawa) nie podjął się organizacji turnieju na taką skalę, wielka szkoda, że im się nie udało, tak czy inaczej moim zdaniem rozwiązanie ProGames było błędem - jestem PEWIEN, że można było znaleźć inne wyjście.
Warszawskie eliminacje Q3 do WPPG, były pierwszym Twoim turniejem. Pamiętam jak na serwerze powiedziałeś, że do Warszawy pojechałeś poznać ludzi, a nie zabijać zielone roboty. Jakie wrażenie wywarli na Tobie gracze, których miałeś okazję poznać? Jak bardzo różnili się od tych ludzi, których znałeś wcześniej tylko z netu?
Jasne, że pojechałem tam poznawać ludzi, nie było sensu bawić się w jakieś specjalnie przygotowania z kilku powodów. Najważniejszym były oczywiście matury, turniej odbył się tydzień po moim ostatnim egzaminie i siłą rzeczy nie byłem w stanie nic zrobić z moją formą. Tym niemniej biorąc pod uwagę czas włożony w trening i porównując to z tym, co grałem w Arenie, jestem z siebie zadowolony, bo nie byłem żywym fragiem nawet dla najlepszych, a przy tym lanowe granie z takim GaDem czy ruttem to niesamowita zabawa, nieporównywalna z graniem online. Jeśli chodzi o ludzi, których poznałem na turnieju, przede wszystkim muszę wspomnieć o ziku, którego pozytywna aura faktycznie zrobiła na mnie wrażenie. Maciej wszedł do cafe i od razu zrobiło się jakoś weselej, wniósł ze sobą swój czilaut i to było bardzo fajne, miło wspominam nasze spotkanie i mam nadzieję, że będziemy mieli okazję wychlać jakieś piwko lub coś głębszego : ). Ogólnie nie było na turnieju osoby, którą bym negatywnie zapamiętał, wszyscy byli bardzo w porządku i z większością ludzi zamieniłem przynajmniej parę słówek. Natomiast co do różnic między zachowaniem się graczy w realu i necie, nie zauważyłem takowych, być może widocznie trafiłem na takich, którzy w sieci nie udają kogoś kim nie są, ale ogólnie wszystkich wspominam strasznie sympatycznie i chciałbym ich jeszcze raz z tego miejsca pozdrowić, przede wszystkim planeta, którego jakimś cudem przeoczyłem pisząc sprawozdanie z tego turnieju : ).
Gdyby Polska miała możliwość wystawienia swojej reprezentacji podczas ESWC 2004, a Ty zostałbyś kapitanem, jaki byś wybrał skład i dlaczego?
Przede wszystkim to niemożliwe, żeby scena kiedykolwiek zaufała mi w tak dużym stopniu, ale rozpatrując sprawę z perspektywy "co by było gdyby", prezentowałoby się to tak:
- matr0x - najbardziej doświadczony duelowiec w kraju, nie można zanegować jego skilla i wyczucia w graniu 1v1. Do tego strasznie mocny na lanie i byłbym pewien, że właściwie się przygotuje.
- zik - w moim odczuciu jedna z tych osób, która mogłaby utrzeć matowi nosa na lanie - pokazał to znakomicie podczas WPPG, gdzie pokonał mar1o. Gracz kompletny, bardzo uniwersalny, biorąc pod uwagę występy we wszystkich trybach gry to w tej chwili quaker nr. 1 w Polsce.
- mar1o - muszę komentować? : ) skill, skill i jeszcze raz skill, ten gość ma takiego aima, że możnaby nim obdzielić kilku innych graczy i każdy z nich byłby co najmniej solidnym graczem : ).
Rezerwowym w mojej reprezentacji byłby av3k, chłopak jest młody i szybko robi postępy, taki wyjazd to byłaby dla niego fajna przygoda i okazja do rozwijania talentu, który bez wątpienia posiada. Byłoby fajnie, gdyby mógł się lanowo ograć nie tylko z polskimi, ale i światowymi gwiazdami nawet w towarzyskich gierkach.
Kto wygra ESWC 2004 w Q3?
Mogę mieć tylko jednego faworyta - Rosja. Skład, który wystawili (uNkind! cooller! morfez! evil!) to połączenie ogrania z doświadczeniem, każdy z ich graczy posiada ogromne umiejętności i stawiam, że to właśnie Rosjanie tylko wygrają tegoroczne zmagania - a przynajmniej bardzo chciałbym, żeby tak było, mimo tego, że mój ulubiony gracz, jakim jest LeXeR, nie gra już aktywnie w Q3. Gdyby był w składzie i gdyby był w formie, stawiałbym na kompletną dominację Rosjan : ). Mówię to nie tylko jako fanatyk i obserwator sceny rosyjskiej, ale i szeregowy scenowiec, który ma względne rozeznanie w możliwościach poszczególnych graczy. Z tych, którzy mogą ewentualnie pokrzyżować szyki Rosjanom, trzeba wskazać rzecz jasna Amerykanów i Szwedów. Nasi sojusznicy z Iraku wystawili bardzo mocny skład z ZeRo4'em, cha0ticzem, Socratesem i niesamowitym CrazyManem, który jest z niewiadomych względów strasznie niedoceniany jeśli chodzi o gry 1v1. Z kolei Szwedzi zagrają foxem, Z4muZem, fookim i fazZem, duża szkoda że nie zaufali proZaCowi, Cyrus to typ któremu nie potrzeba specjalnie dużo treningu, aby świetnie się prezentować - Raccoon wybrał jednak inaczej. Jeśli chodzi o inne reprezentacje, to niespodziankę może sprawić Białoruś, tacy gracze jak keep3r czy cherya to znane ksywy i z całą pewnością stać ich na wiele.
Twoje plany na przyszłość, zarówno te prywatne jak i te ściśle związane z Q3, eSports.pl itd…
Jak każdy mężczyzna chciałbym posadzić drzewo, zbudować dom i spłodzić syna. Drzewka sadziłem kiedyś za karę jeszcze w podstawówce, na budowanie domu i płodzenie dzieci przyjdzie czas, wszystko w swoim czasie, nie warto się spieszyć. Jakoś tak się stało, że w moim prywatnym życiu wszystko ostatnio układa się dobrze lub bardzo dobrze, duża w tym zasługa Kasi, którą w tym momencie pozdrawiam (:*), choć i tak nie ma internetu i tego nie przeczyta : ) Jeśli natomiast idzie o plany związane z eSports, to chciałbym jeszcze raz się popisać podczas pisania relacji z QuakeConu 2004, zamierzam dać z siebie wszystko bo wiele wskazuje na to, że będzie to moja ostatnia relacja - we wrześniu zaczynam studia (kierunek: media i komunikowanie społeczne) i patrząc po przykładach innych ludzi wiem, że nierzadko rozpoczęcie studiów oznacza niemal kompletne odcięcie się od sceny przynajmniej na jakiś czas. W Q3 mam rzecz jasna jakieś tam ambicje, ale głównie chciałbym się skupić na czysto rozrywkowej stronie grania, oczywiście jakieś podium w mistrzostwach Polski TDM CPMa byłoby miłym dodatkiem (kodaki, musimy zabrać się do pracy : ). Z całą pewnością będę w miarę możliwości uczestniczył w imprezach lanowych, już nie mogę doczekać się tegorocznego lana w Augustowie na którym rzecz jasna zamierzam się pojawić. Generalnie z biegiem czasu poświęcam coraz mniej dnia na siedzenie przed kompem i obawiam się (choć to w sumie pozytyw), że ta tendencja będzie się utrzymywać.
Pora kończyć flaszkę. Czas na pozdrowienia.
O!K! Więęęęc pozdrawiam mamę, tatę, ciocię, wujka, obie siostry, trzech siostrzeńców i całą rodzinkę : ) Oprócz tego, o czym już wspominałem, moją bardzo dobrą koleżankę Kasię (:* raz jeszcze : ), znajomych i przyjaciół lecha czyli (kolejność przypadkowa) pendraka, mantisa, snipera, crz'a, gierka, lebskiego skw, jego siostrę Madzię, Marka, drugiego Marka, kabana i jego kolegów, a z ludzi których znam lub poznałem online: gaziego, bez którego pomocy przeżyłbym upojne chwile nocując na dworcu po WGD, Justynkę z WGD (trzymała za mnie kciuki o/), mojego czarnego brata scR'a, trochę bielszego kropka, wszystkich kodaków (nie obrazicie się, jeśli was nie wymienię, bo jest was za dużo, a napiszę tylko "CODROX"? :F), obie siostry dj'a solara (tę rodzoną i tę cioteczną), st0rma (kiedy bro?), zika, xts'a, huga (cya on lan aug), messa (gl on ESWC PK!), SylwuSa (za to, że mi powiedział parę mądrych rzeczy na WGD), rutta, mada, planeta, Bubu, matr0xa i stinga oraz wszystkich których znam, jest ich zbyt dużo, żeby teraz wymienić, jeśli ktoś poczuje się urażony niech napisze w komentarzach, to się go po prostu doda : ) Poza tym specjalne pozdrowienia dla redakcji eSports.pl w tym dla Ciebie Igorku za to że znosicie nieznośnego lecha przez ponad rok i jeszcze chce się wam robić z nim wywiady oraz dla wszystkich, którym się podobają moje newsy... tych, którym się nie podobają, też pozdrawiam : ) Pozdrawiam też czytających ten wywiad, mam nadzieję, że nie był to dla Was stracony czas ; ) Dzięki.