WPPG Warszawa 2004 pov lecho

Dostosuj

WPPG Warszawa 2004 pov lecho


Strona główna | WPPG Warszawa 2004 pov lecho | Przebieg turnieju + demka | Fotki


Po tym krótkim i niezrozumiałym wstępie pora przejść do konkretów. Nie będę drogich czytelników zamęczać zabawami w tuning językowy na modłę staropolską, i bez tego tekst będzie wystarczająco chaotyczny i nieposkładany. Był to bowiem mój pierwszy wypad na lanowy turniej zielonych robotów i ilość wrażeń na metr kwadratowy osiągała przytłaczające rozmiary. Nie mogło być inaczej, skoro Wiosenny Puchar ProGames był zapowiadany jako demonstracja możliwości organizacyjnych SweepeRa i spółki. Przy okazji miał się objawić ich talent i wyczucie w wybieraniu miejsc zmagań i ekipy prowadzącej zawody w poszczególnych miastach. Z mojego point-of-view mogę ocenić i obazgrać tylko to, co działo się w mieście stołecznym (Warszawie :)), bo to właśnie tam powiózł mnie pociąg osobowy relacji Radom-Warszawa, który opuścił peron 2 stacji Radom Dworzec Główny (tak tak, w Radomiu też są pomniejsze stacje i dworce, a że żaden skład już na nich nie staje - poza składami meneli - to zupełnie inna sprawa) o godzinie 6:04, z wyjątkowo jedynie pięciominutowym opóźnieniem. Wcześniej musiałem zaznać rozkoszy bardzo porannego wstawania, o 4:30. Na dobrą sprawę zastanawiałem się, czy warto w ogóle iść spać, ale po ponadgodzinnym męczeniu robotów w CPMa około 2 w nocy doszedłem do wniosku, że moje błyskawice są już wystarczająco złe, a 2,5 godziny snu, to zawsze coś. Cały sprzęt spakowałem jeszcze w nocy, teraz pozostało tylko upchnięcie obok siebie myszek, podkładek, płyt i pomniejszego giercowniczego syfu obok wałówki przygotowanej przez moją kochaną Mamusię (:* :)) , zarzucenie na siebie mojej kultowej koszulki z alienem oddającym się ziemskim rozkoszom spożywania alkoholu i można było ruszyć w drogę na dworzec (mym kochanym busem numer siedem, którego trasę rozpoznaję z zamkniętymi oczami po ilości wstrząsów na poszczególnych odcinkach drogi, jazda nim do końca linii przez cztery lata - liceum - robi swoje). Jak już mówiłem, pociąg tym razem mnie oszczędził, i to podwójnie. W 95% przypadków w zwykłych osobowych wagonach są instalowane przecież plastikowe siedzenia majstrowane z odpadów po Trabantach 600, mi udało się trafić na pseudokanapy pokryte dermą. Co prawda po 2 godzinach jazdy przeklinałem je i modliłem się o plastiki w drodze powrotnej, bo materiał przyklejał się do tyłka gorzej niż lep na muchy, ale mimo wszystko była to zawsze jakaś odmiana. Jazda upłynęła mi na czytaniu Newsweeka i lustrowaniu współpasażerek - standardowe zajęcia, w sumie nuda jak flaki z olejem, nie warto dłużej się rozpisywać.

Wysiadka z pociągu około ósmej i standardowy kłopot - gdzie do cholery jest kafe Arena?! Emocje związane z poszukiwaniami podsycała kumpela twierdząc, że Plac Defilad i pasaż przy stacji metra, to zupełnie ze sobą nie gra, ale postanowiłem zignorować przestrogi i skupić się na odnalezieniu drogi do kolei podziemnej, co wcale nie było takie trudne. Co prawda za pierwszym razem wszedłem nie w ten pasaż co trzeba i przespacerowałem się w kółko wśród zapachów dochodzących z przeróżnych shit-foodów, ale odkrycie zejścia do lochów podpisanego "Pasaż handlowy" okazało się strzałem w dziesiątkę. Szczyt techniki czyli ruchome schody, minięcie kibelka, sklepu z gitarami elektrycznymi (mniam! aż nie chciało się iść dalej :), coby postrzelać trochę do komputerowych przeciwników - ot tak dla zabicia czasu. Miłe zaskoczenie, bo na kompach któs już zainstalował OSP i wszystko ogólnie rzecz biorąc było przygotowane. Ah, te krasnoludki. Poza mną w cafe znajdował się jeszcze jeden proplejer naginający w starcrafta, swoją drogą trzeba być niezłym maniakiem żeby o tej porze wbijać się do cafe i grzać anonimowych leszczy pod równie anonimową ksywą 'Lame2BeGood'. Co kto lubi. Wkrótce i on się ulotnił, stan osobowy w cafe Arena na krótko przed godziną 9 wynosił zatem dwie osoby - mnie, biegającego bez celu w kółko na pol-dm6 z włączonym osp promode (:D) i pana z cafe, pomykającego najwyraźnie w Wara3.

Czas leciał tak wolno i bezsensownie aż do 9:30, kiedy w cafe pojawił się tandem gazi-n3x^. Krótkie zapoznanie, cześć cześć i przystępujemy do dzieła. W zasadzie, jedyne co zostało do zrobienia, to wrzucenie na wszystkie kompy ztn3tourney1 i postawienie turniejowych serwerów. Kompów w cafe było 20, z czego 6 było zajętych przez kafejkę (co jak się później okazało było sporym utrudnieniem), dwa były początkowo okampowane przez n3xhię i mnie w celu prowadzenia relacji, kolejne dwa miały być przeznaczone na serwery, a pecet stojący w kanciapie miał robić za obsługę tv, na którym miały być wyświetlane mecze, coby spece nie musiały się tłoczyć za plecami grających - w Arenie i bez tego było wystarczająco duszno. Na dzień dobry dawało to więc tylko 9 kompów przeznaczonych do grania, liczba ta okazała się zbyt mała i gdy tylko w cafe trochę się zaludniło, trzeba było poświęcić jeden z serwerów i oba "okazy" przypisane początkowo mi i n3x^. Podłączenie telewizora także nie wypaliło, było z tym całe mnóstwo problemów i w końcu gazi doszedł do wniosku, że nie ma sensu wojować z odginaniem pinów, konfiguracją komputera, klonowaniem ekranów i Bóg wie czym jeszcze. Kanciapa poszła pod serwery, co pozwoliło uratować kolejny komp dla graczy. Blisko 10 do cafe weszły dwie osoby, potem jeszcze kilka, ta dwójka postaci dość charakterystyczne, jeden chłopak był przy kości, drugi przeciwnie, odegrali oni dość znaczące role w turnieju. Grupka chwilę pogadała i rozeszła się, w kafejce zostalismy znowu tylko ja, Ala i gazi (plus oczywiście pan z obsługi). Sielankę przerwała wizyta gościa, który najwyraźniej był szefem Areny albo inną szychą, typ pogadał chwilę z gazim i opuścił cafe, chwilę potem pojawił się pierwszy gracz. Okazał się być ruttem z eGr, znaliśmy się już trochę online więc rozmowa zaczęłą iść dość swobodnie. Jej głównym tematem były osoby graczy, które opuściły kafejkę (charakterystyczny duet, o którym wspomniałem). W jednym z nich doszukiwaliśmy się cech słynnego mar1ana, który przecież obiecał nawiedzić WPPG. Okazało się, że byli to insane_pl i ProX, oni także dokonali ceremonii zapisu i zaczęli instalować się w rogu cafe wspólnie z ruttem. Ja w międzyczasie miałem dość czasu, by podpiąć swoją myszkę i klawę, ale na razie bardziej interesowali mnie ludzie przybywający na miejsce turnieju, niż strzelanie do robotów. Graczy przybywało, pojawili się m.in. mad i ramm. Niespodziewanie dla wszystkich zjawił się także, w asyście bliżej nieznanych mi ludzi, soo, który jak się okazało poprzedniego dnia przebywał na solidnym balecie i był trochę wczorajszy. Zapisał się do wszystkich miast, ostatecznie wystartował w Wawie, miło z jego strony :) Szybko uaktualniłem wtedy jeszcze prowadzoną w miarę na żywo @ esports.pl relację i udałem się na pierwszy z wielu w sumie papierosków z Alicją/n3x^ (nie palę, ale co z tego?). Tyle było wrażeń, że aż trzeba się dotlenić, a miało być jeszcze ciekawiej, bo oto po powrocie do kafejki w tłumie graczy bezbłędnie wypatrzyłem 666|GaDa. Ludzi był już naprawdę tłum, wszyscy grali, nawet ja pozwoliłem sobie na chwilę zapomnienia, ale ramm złoił mnie jak dziecko na ospdm8. Postanowiłem, że do czasu rozpoczęcia turnieju nie tykam się juz grania i oddałem mojego kompa i sprzęt we władanie sootka. Imprezę nawiedził także ash, osoba odpowiedzialna w ProGames za rozgrywanie turniejów online, tym razem nie zdecydował się on na czynny udział w turnieju, ograniczył się do obserwowania i rozmów z ludźmi. Miotanie się tu i tam przerwała ceremonia losowania, w wyniku której gracze zostali podzieleni na cztery grupy po 5 bądź 6 osób. Do grup zostali rozstawieni GaD, soo, mad i zik, który miał zjawić się w Warszawie trochę po 12. Arystokracja, czyli źli ludzie ze smyczami na szyjach (n3x^, gazi, ja) ustaliła, że grupy będziemy rozgrywać parami (najpierw A i B, potem C i D) i tak kilka minut po dwunastej rozpoczęły się pierwsze gry. Lud był nieco zawiedziony absencją mar1o, ale wszyscy zgodnie doszli do wniosku, że jakoś to przeboleją. Ciężki początek turnieju miał sootek, który długo męczył się na tourney2 z insane'm, ostatecznie wygrywająć 24:13. Reprezentant Polski na ostatnie ukwakowione WCG, czyli GaD, poradził sobie dość łatwo z rammem i był gotów na kolejne miazgi. Gdzieś tam w tle rozgrywali swoje mecze rutt i godi (g0dlak), którzy mieli pokrzyżować szyki faworytom w swych grupach. Ja zostałem przez gazora zmuszony do stawienia czoła ruttowi, dość gładko poległem na poldm6 mimo stawiania dość znacznego oporu na początku meczu. Skill i przygotowanie robią jednak swoje. Przy okazji naszego meczu żywot jako serwer zakończył komputer nr.15 (kanciapa) - na pingu 230 nie dało się za bardzo grać lanowego duela. Podobny los, jak przeciwko ruttowi, czyli zjedzenie czekał mnie także w meczu z GaDem, ale zanim do niego doszło, w kafejce zrobiło się jakby weselej. Pojawiło się brakujące augustowskie ogniwo - Maciej zwany zikiem, niestety bez messa i zdjęć jego siostry ([;). Wniósł on jednak dość dużo elementu czilautowego i ogólnie pojętej wesołości, a na przywitanie rozgniótł moją profesjonalną kartkę z ksywką pióra n3x^ (swoją drogą takimi kartkami obsiałem pół pasażu, gubiąc jedną za drugą). Niestety, mimo moralnego wsparcia zika zostałem zjechany przez GaDa, nie aż tak bardzo strasznie, jak mogłem się spodziewać po pierwszym meczu z rammem, ale sytuacja w której gaddie z ~20 hp i samym tylko railem ścignął mnie 4 razy na respawnie (dopiero za 5 udało mi się go zabić), będzie mi się śnić po nocach. Kolejny mecz przeciwko WLoDIemu zakończył się jednak moją wysoką wygraną przy dobrej grze z błyskawic i rakiet, co pozwoliło mi na powrót nieco bardziej w siebie uwierzyć. Po drugiej stronie kafejki godi toczył właśnie swój pojedynek z sootem, który ostatecznie wygrał różnicą kilku fragów na ztn3tourney1, zapewniając sobie wyjście z grupy. M4mut i markolm zupełnie nie liczyli się w tej rywalizacji. Po meczu rutta i ramma oraz wygranej tego pierwszego stało się jasne, że z grupy A awansują GaD i rutt właśnie - kwestią do rozwiązania pozostawała tylko ich kolejność, która determinowała późniejsze rozstawienie drabinki. Mi pozostawała walka o trzecie miejsce w grupie, którą przegrałem rzutem na taśmę psując kompletnie swój mecz z rammem. W ostatnim spotkaniu w grupie, przeciwko lelkowi, zagrałem już zupełnie inaczej i na tej samej mapie (pro-q3dm6), co z rammem, udało mi się pewnie i wysoko wygrać. Co ciekawe, lelkowi wcześniej udało się pokonać na pro6 właśnie ramma. Grając swoje ostatnie mecze przegapiłem hit fazy grupowej, spotkanie GaDa z ruttem, w którym to Arek po niesamowitym meczu pokonał najlepszego duelowca sixów jednym fragiem na ztn'ce. W luźnej rozmowie przed rozpoczęciem fazy grupowej rutt zastanawiał się, jaką mapę wybrać przeciwko GaDowi, brał pod uwagę także wybór ztn3t1 - jak się okazało, słuszny. Ostateczna kolejność w grupie A prezentowała się następująco: rutt, GaD, ramm, lecho, WLoDI, lelek. Do dalszych gier przechodziło po dwóch graczy, zatem w drabince wylądowali eGr'rutt i 666|GaD. W koszyku B poza porażką soo z godim nie działo się już w zasadzie nic ciekawego i grupa zakończyła się tak: godi, soo, insane_pl, marm4n, m4mut, markolm. W sumie trochę więcej spodziewałem się po występie m4rmana, ale daleka podróż i chyba także nienajlepsza forma robi swoje. Awans z tej grupy wywalczyli godi i zgodnie z przewidywaniami, soo.


Rozgrywki grup C i D uatrakcyjniło nagłe pojawienie się Mariusza czyli mar1o, który zdecydował się jednak dołączyć do grona grających, został dolosowany do grupy D razem z madem, Scarem, ProXem, trombą i PLANETem. Grupę C stworzyli zik, ramb!ak, over oraz duet graczy [t]: SylwuS i K1lim. O ile grupa D była w moim przekonaniu najciekawszą ze wszystkich czterech zestawień, to z meczów "grupy zika" wiało nudą. Jedynymi chwilami rozrywki dla speców były mecze Macieja, który dawał prawdziwy koncert gry, ale z drugiej strony to właśnie jego absolutna dominacja sprawiła, że od pierwszego meczu wszystko było już w zasadzie ustalone. Można powiedzieć, że w grupie C wykształciły się dwie mniejsze: w jednej był zik, absolutnie poza zasięgiem wszystkich przeciwników, w drugiej "podgrupie" C trwała zacięta rywalizacja o drugie miejsce. Zwycięsko wyszedł z niej ramb!ak z klanu LoD, pewnie wygrywając wszystkie swoje mecze, nie licząc spodziewanej porażki z Robozikiem. Na wygraną duelowca t5 w Warszawie już po pierwszym meczu zaczęli stawiać niemal wszyscy zgromadzeni w kafejce, począwszy od ramma, przez ProXa i insane'a, na mnie skończywszy. Przed każdym meczem dodawałem Maciejowi wsparcia przez wykonywanie rosyjskiego gestu przyjaźni - tzw. "LeXeR & cooller playing fists". Pomogło, zik jechał każdego jak chciał, mimo początkowych problemów z przyzwyczajeniem się do sprzętu jego profesjonalna pozycja do gry z kolanem pod brodą przyciśniętym do biurka zrobiła swoje i faworyt publiki szybko złapał rytm gry. 40:8, 57:12, 38:9, 37:13 - to kolejne wyniki zika w fazie grupowej, odpowiednio z K1limem, SylwuSem, ramb!akiem i overem. Miazga goniła miazgę, zik szybko znudził się fundowaniem wycieczek na respawny kolejnym przeciwnikom i udał się na papieroska, w czym od tej pory starałem mu się towarzyszyć. Zwycięzca grupy C zdradził mi, że mecze tej fazy po prostu go nudzą i chciałby wreszcie zagrać z przeciwnikiem, który zmusiłby go do solidniejszego wysiłku. Na to jednak trzeba było jeszcze trochę poczekać, póki co okazało się, że do Areny przybył zwycięzca turnieju FFA w Cyberlandzie, rozgrywanego równolegle do WPPG - xts, zik uświadomił mnie o obecności syna w kafejce i tak razem ze składem t5 trzymaliśmy kciuki za dalsze gry Maćka, przeszkadzając mu bzdetnym gadaniem o stołkach w rozgrzewaniu się przed kolejnymi meczami :>.
Oprócz wszechownującego zika w turnieju narodziła się także inna gwiazda, osoba zupełnie nieznana przed turniejem, mianowicie ProX. W przedturniejowych sparingach pokonał rutta i to był sygnał, że kielczanin będzie się liczyć w rozgrywkach. W grupie D szybko sprowadził on na ziemię mada z eGr, rozniósł na piorunach Scara i trombę, przystępując do meczu z mar1em w sytuacji zapewnionego awansu do fazy drabinkowej. Był szybki, sprytny, z dobrym aimem (zwłaszcza lg - 36% w meczu przeciwko mar1o, to musi robić wrażenie), grał bardzo świeżo i z polotem. Nowa siła na polskiej scenie duela? Zobaczymy. W każdym razie to właśnie ProX był największą rewelacją WPPG Warszawa. Uległ co prawda mar1o 11:18 na pro-q3dm6, ale przez długi czas prowadził i generalnie nie odstawał od faworyzowanego przed turniejem gwiazdora dioxide. Pokazał się z dobrej strony i z drugiego miejsca pewnie awansował do drabinki DE. A sam mar1o? Cóż, muszę powiedzieć, że mnie osobiście nieco zawiódł. Spodziewałem się porażającej gry w jego wykonaniu, tym czasem grał on dobrze, solidnie i przyzwoicie, ale bez polotu. Zabrakło iskierki którą mar1o czarował w grach z matr0xem w Online Duel Cup, czegoś w tej jego grze było za mało, nie było tylu "nagłych ataków spawacza" i generalnie już po przejrzeniu ludzi grających w fazie grupowej stało się jasne, że turniej może wygrać tylko jedna osoba. Zik.


Nadchodzące playoffy miały być potwierdzeniem prognozy. Co prawda faza grupowa niemiłosiernie się dłużyła, zdążyłem jeszcze odbyć kilka wypadów na górę z n3x^ i zikiem - i co ciekawe prawie za każdym razem spotykaliśmy tam ProXa i insaneaa. Czyżby duże ilości świeżego powietrza było receptą ProXa na sukces? :) W Arenie było niesamowicie gorąco, nie wiem, czy za sprawą obecności Ali :), ilości graczy stłoczonych w jednym pomieszczeniu, atmosfery panującej wśród spectów czy po prostu słabej klimatyzacji, w każdym razie raz na kilkadziesiąt minut po prostu było trzeba ulotnić się z miejsca zmagań przynajmniej na kilka chwil, żeby się zupełnie nie zadusić. Tuż przed startem playoffów postanowiliśmy wraz z zikiem zwabić do kafe grusona z klanu cOd, gumbas jeden nie dał się namówić, preferował granie w roboty na miejscu. Później tłumaczył się brakiem grosza ale i tak jego rozmowa telefoniczna z zikiem i kilkukrotnie przedstawianie się tego drugiego była dość zabawna do oglądania i słuchania :) Powrót do Areny, szybkie zapoznanie się z obecną sytuacją, chwila idlowania z Alą w "kanciapie" (owo feralne stanowisko nr.15) okraszona koniecznością przepisywania masy wyników i już rozpoczynają się playoffy. Największą uwagę przyciągnęło oczywiście spotkanie miazgen-mena zika z fantastycznie dysponowanym ProXem. Ci, którzy spodziewali się niespodzianki, srodze się zawiedli, zik gładko i bez problemów odprawił swojego przeciwnika, nabijając mu standardowe 40 fragów na ztn. "Jest smutno", powiedział xts komentując przebieg tego spotkania i istotnie, nie działo się nic ciekawego, poza kolejnymi tonami flaków na koncie zika, który strzelając do robotów zabawiał się w Lobo gibując kolejnych rywali średnio raz na pół minuty. Jedyne złe to to, że w tym momencie w zasadzie kończy się moja rola gracza i bezpośredniego obserwatora zmagań - kilka minut po godzinie 20 opuściłem gościnną Arenę i udałem się w powrotną drogę do mego "ukochanego" Radomia. Granie trwało jednak dalej w najlepsze - rutt odprawił soo do drabinki przegranych na dwóch mapach, GaD pokazał miejsce w szeregu godiemu a mar1o pokonał ramb!aka. Pomału kształtowała się wąska grupa pretendentów do awansu - poza zikiem byli w niej GaD, rutt i mar1o, toczący między sobą boje w drabince wygranych. A wśród przegranych znowu zrobiło się ciekawie, oto ProX zdołał się jednak pozbierać do kupy bo zostaniu rozwalcowanym przez zika i wyeliminował z turnieju sootka. B nie był tego dnia w najwyższej formie, charakterystyczne dla niego braki treningu i przebyta impreza zrobiłi swoje, jego obecność w znaczący sposób ubarwiła jednak turniej, poza tym soo to zawsze soo - niesamowicie utalentowany i w sumie nieprzewidywalny gracz, którego kres możliwości tym razem znalazł się jednak dość blisko. Wyrównane spotkanie na ospdm8 wygrane ostatecznie przez ProXa 11:8 zadecydowało, że to gracz Czarnych Panter zachował szanse na wyjazd do Wrocławia. Lista uczestników uszczuplała się o kolejnych graczy, turniej opuścił ramb!ak, związany koniecznością powrotu do domu. Tym samym godi otrzymał walkower w kolejnej rundzie LB. A na górze drabinki wygranych kolejną ofiarą złego zika okazał się rutt, który gładko poległ na dm6 i ztn dużą różnicą fragów. Na sąsiednich stanowiskach horror - dwumapowy thriller mar1o - GaD, zakończony ostatecznie wygraną dwutlenka 2:1, ale tak na pro-q3tourney4, jak i q3tourney2 GaD ulegał różnicą zaledwie jednego fraga! Dopiero ztn3tourney1 przesądziło wynik meczu na korzyść Mariusza. To trzeba po prostu zobaczyć. Mariusz wzniósł się w tym meczu na wyżyny umiejętności, wydawało się, że wreszcie złapie swój odpowiedni rytm grania, w finale WB czekał już jednak na niego t5-zik. Przed samym finałem wygranych miał miejsce przykry incydent, otóż kafejka była wynajęta tylko do 22, a turniej przedłużał się i przedłużał. Do Areny wpadł właściciel z szeregiem pretensji (m.in. podłączenie własnego kompa przez SylwuSa, czy nie wypraszaniu graczy, którzy odpadli z turnieju - tyle że wtedy impreza zgubiłaby 2/3 klimatu :/) do gazora, sytuacja szybko się jednak unormowała, spece odinstalowali się z kompów i turniej był toczony dalej. Niestety, także bez ProXa, który spieszył się na nockę do Łodzi, zajmując ostatecznie 6 miejsce na WPPG, co i tak jest ogromnym sukcesem. Przez LB przebijał się rutt, eliminując godiego, jednak uległ w meczu o wejście do finału drabinki przegranych, przegrywająć jednym fragiem z GaDem na pro-q3tourney4. Kolejny horror w wykonaniu GaDa, którego gra dostarczyła na pewno sporo emocji, tym samym było wiadomo, że Arek skończy turniej na czwartym miejscu, a duet finalistów wyłoniony zostanie z tria: zik, mar1o, GaD.
Finał WB i oczekiwane spotkanie mar1o vs zik. Maciej opowiadał mi potem, że grając przeciwko mar1o nie można popełnić błędu. Akurat tego dnia nie popełniał ich prawie wcale, wręcz zmiażdzył (22:7) rywala na jego najmocniejszej mapie - ztn, sukces przypieczętował wygraną 16:13 na pro6, stawiając w efektowny sposób kropkę nad "i". Pokonując mar1o zik udowodnił, że tego dnia nie było mocniejszego gracza na turnieju, grał naprawdę bardzo dobrze, jestem pewien, że oglądaliśmy w Arenie jednego z najlepszych - a prawdopodobnie najlepszego - duelowca Polski, który pokazał mnóstwo dobrego quake'a na europejskim i światowym poziomie. Gratulacje ziku, trzymaj tak dalej, a nikt nie stanie ci na drodze we Wrocławiu :>. Drugi bilet do miasta SweepeRa wygrał mar1o, pokonując tym razem zdecydowanie pewniej GaDa na dwóch mapach. Finał całego turnieju pomiędzy zikiem i mar1o nie odbył się, gracze t5 zawinęli się po finale WB do domu i do wielkiego rewanżu nie doszło - może na finałach? :)


Tym samym oficjalna część WPPG Warszawa 2004 dobiegła końca na krótko po godzinie 23. Z planowanego after-party na dobrą sprawę także niewiele wyszło, niektórzy gracze (np. ramm) chcieli nawet wykupić Arenę na całą noc, zmęczenie wzięło jednak górę. Chętni do picia wódki z plecaka Gaziego zawiniętej w FatPada jednak się znaleźli i ekipa w składzie: gazor, n3x^, PLANET i Emilka (koleżanka n3x^) okampowała wygodne miejsca pod Pałacem Kultury, delektując się smakiem soku z żyta w pięknej i nieco mrocznej scenerii nocnej Warszawy.
W tym czasie ja zaznawałem już tragicznej podróży powrotnej do domu, tym razem już na plastikach, ale dobre i to, bo ostatni pociąg powrotny do Radomia prawie umknął mi sprzed nosa. Jeszcze tylko trzy godziny niesamowicie nudnej jazdy pełnej prób zapadnięcia w sen przerywanych popisami wokalnymi pijaków, wysiadka na dworcu w Radomiu, oczekiwanie na autobus i następne pseudośpiewy tym razem w wykonaniu durnych gówniarzy wracających z pseudopijackiej imprezy i po ponad 12 godzinnym pobycie w stolicy udało mi się dotrzeć do domu. Co tu dużo mówić - zabawa była naprawdę przednia, kupa fajnych ludzi i luźne klimaty. Z prowadzeniem turnieju gazi poradził sobie naprawdę dobrze, przez większość czasu robiąć wszystko samemu, podziękujmy mu wszyscy za trud włożony w zapanowanie nad tłumami. Pokazał się naprawdę jako bezbłędny sędzia, szkoda że nie mamy takich w piłce nożnej, To był mój pierwszy lanowy turniej, ale na pewno nie ostatni, kto jeszcze nie był, niech się spieszy, nie wie co traci. Na koniec będzie tradycyjna chwila prywaty i pozdrowienia dla osób poznanych na turnieju, in order of apperance: gazor, n3x^ (:* :) ), rutt, insane_pl, ProX, ramm, soo, GaD, ramb!ak, zik, syn, xts, mad, m4mut, K1lim i całej reszty ludzi biorących udział w WPPG - stworzyliście naprawdę kapitalną atmosferę i pokazaliście, że może scena q3 nie jest jednak tak pełna debili, jak twierdzi zoomer. Przynajmniej tego dnia nie była. Logout :)


Strona główna | WPPG Warszawa 2004 pov lecho | Przebieg turnieju + demka | Fotki

KomentarzeKomentarze

  • Dodawanie komentarzy dostępne jest jedynie dla zalogowanych użytkowników.
    Jeżeli nie jesteś jeszcze użytkownikiem eSports.pl, możesz się zarejestrować tutaj.
Komentarze pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu eSports.pl oraz serwisów pokrewnych, który nie ponosi odpowiedzialności za treść opublikowanych opinii. Jeżeli którykolwiek z postów łamie zasady, zawiadom o tym redakcję eSports.pl.
Dołącz do redakcji portalu eSports.pl!

Ostatnio publikowane

Napisz do redakcji

W tej chwili żaden z naszych redaktorów nie jest zalogowany.

Ostatnie komentarze

Ostatnio na forum

Statystyki Online

4283 gości

0 użytkowników

0 adminów

Ranking Użytkowników

WynikiAnkieta

Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem podczas WCG Polska?

  1. 0%

    Słaba postawa Fear Factory

  2. 0%

    Dobra gra UF Gaming

  3. 14%

    Tłumy widzów na sali kinowej

  4. 14%

    Mało miejsca

  5. 71%

    Nie byłem i nie interesuje mnie to

Nasi partnerzy

  • Shooters.pl
  • Cybersport

Wszelkie prawa zastrzeżone (C) eSports.pl 2003-2024

Publikowanie materiałów tylko za zgodą autorów.

Wybierz kategorie